Patrzę na krajobraz, w uszach gra akordem ziemia
Zerkam też na gwiazdy i cicho liczę ich spojrzenia
W ciemności, w której idę przez różnorakie uliczki
Gdzie kręcą się między bramami składając scyzoryki
Zakapturzeni ludzie, którzy proponują narkotyki
Mierzę ich spojrzeniem, gdy sprzedają bez nalepki
Nikt nie wie co się tu znajduje, ale każdy to kupuje
To jest świeży towar, z którego nikt nie zrezygnuje
Z czasem rośnie stawka, za którą młodzi to kupują
Kradną książki, albo telefony i się nie przejmują
Nie chodzą do szkoły, a co tydzień na melanżu
Wypełnieni wspomnieniami bez książek bagażu
Chodzą na boiska w grupach z nożami lub kijami
W wywyższeniu stając się swojej odrębności idolami
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)