Znam człowieka, a bynajmniej człowieczą istotę
Która ma pieniądze, a w sumie ma gdzieś robotę
Oczy ma jak Gandalf i zachowuje się jak prorok
Aplikując swą agresje na każdy w niego wyskok
Jest przyjazny, ale tkwi w nim wielkie oszustwo
Bo idąc osiedlem wyróżnia się z tłumu jak bóstwo
Spotkałem go w dzień sylwestrowy, był pełen pogody
Chciał dać mi na sok owocowy afirmując stan zgody
Wyciągnął pieniądze, jednak były drobne na dłoni
Nagle wyleciały z rąk w powietrze jak z wyrzutni
Jak w Familiadzie z trąb słoni tworząc deszcz monet
Później co chwile witali go wyznawcy, bo to Mahomet
On wie kto będzie z nim trzymał, a kto go zdradzi
Czuć tu obecność i gdy mu odbije nikt sobie nie poradzi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)