W moim widnokręgu, usiadłaś na ławce tuż obok
Dosyć miałem już emocji, śledziłem każdy krok
W chwilach niepojętych dostrzegam szczegóły
Ręce zaczęły się trząść zbutwiałe jak z bibuły
Znów zaczęła działać na mnie tak mocno, magicznie
A ja wciąż zerkałem na jej twarzyczkę panicznie
I po tylu miesiącach bez słowa uczucie niezmienne
Wybuchło tysiącem oddechów zdziwione, brzemienne
A serce moje pęka i płacze cierpiące, nachalne
Bijąc daleko w kosmos, w czeluście astralne
Bo nie mogłem wytrzymać napięcia targany żywiołem
Odszedłem stąd dalej i z trudem ledwo ochłonąłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)