W ciemności między drzewami leżę w niebo wpatrzony
I czuję się wspaniale kiedy z chmur deszcz zrodzony
Kropi na policzki i kołyszą się liście bym usnął w tej poezji
Powietrze zaczęło mętnieć, powstała mgła, a ja w wizji
Patrząc na gwiazdy i ciągle obserwując blask księżyca
Czuję wielkie uniesienie dla swojego serca
Z głębi dalszej ciemności kiedy leżę w trawie
Wyleciały kruki i słychać jak ktoś krzyczy piskliwie
Z tej odległości brzmi to jak głośne szeptanie
To jakiś świr, który nocą wybrał się na polowanie
Wstałem z miejsca i pobiegłem najszybciej jak mogę
Wataha rozwścieczonych wilków przebiegła mi drogę
Całą noc słychać było krzyki z każdej strony
Jakby upiory nawiedziły ów las zamglony
Z daleka było widać z różnych stron świecące ślepia
Chcące dostrzec me kontury, które uchowała głębia
Noc przybrała purpurowy kolor i mgła opadła
Do tyłu odwróciłem wzrok i ujrzałem diabła
Złapał mnie za głowę i przystawił czoło do czoła
Czułem gorąco i przerażenie, bo oczy były niczym smoła
A rogi jak skały wyrastały z wyrazistej czaszki
Podniesionym głosem stwierdzał jakby czytając z kartki
Układał swoje zdania hipnotyzując moją psychikę
Powiedział, że będę bogaty, gdy mu podam rękę
Ale już jej nie puścił i trzymał aż czułem ból w żyłach
Na całej ręce zaczęły pęcznieć w fioletowych kolorach
Wyostrzył się wzrok i nagle rozstąpiła się ziemia
A z niej wypełzły robaki i wyszły upadłe, czerwone istnienia
Poszliśmy za dobroczyńcą trzymając w rękach pochodnie
Zaginąłem w ciemnościach i obudziłem patrząc nieprzytomnie
Gdzie ludzie ciągle pracują jak roboty na swój zarobek
I dla człowieka nie jest ważny już drugi człowiek
Bo nie ma priorytetów, dla których mógłby zyskać
Zamiast cieszyć się wolnością patrzy jak wykorzystać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)