Błoto spływa ścieżką pod ławkami
Pełne komarów miejsca nad myślami
Żółte listki podtapiane tuż przy trawie
Gdy zawieje wiatr to deszcz z drzew kapie
A pod nimi jawią się kolorowe tęcze
Rozrywają się przez wodę nici pajęcze
Kapie z chmur, widać strzały w kałużach
Oczy pełne stagnacji patrzą w rozczarowaniach
Słucham serca, zostaję z prawdą w środku
W zakłamanym świecie, w nieludzkim ośrodku
Pełen cierpień w deszczowy dzień na ławce
Pada deszcz i myślę o niedobrym ojcu i matce
To nieprawdopodobne ile krzywd i awantur
Ile zakłamania, a na nich mask niczym kreatur
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)