Opowieść uwięzionej duszy przez fałszywych ludzi bez sumienia...
A tutaj to takie nudy całe życie i przekręty tak jakbym nie mógł żyć jak chce tzn. Wyjechać i znaleźć środowisko które mnie wzbogaci
W doświadczenia
Bo ja nie chciałem nigdy wegetować tylko mieć swoje życie
No bo wegetuję juz 12 lat w medytacji.
Tak jakbym był materialnie uwięziony ale w głowie wyzwolony
Czemu fałszywi rodzice tak mi podcinali skrzydła nwm.
Chciałem od nich się uwolnić i znaleźć możliwości by stąd bezpiecznie bez desperacji wyjechać
Ja zawsze chciałem iść jak Nietzche - zasnąć i niech mnie niesie los albo lecieć i lądować spontanicznie dopóki mi się nie znudzi jakaś sytuacja
A tu ciągle to samo
Niektórzy sobie pracują raz w holandii
Raz w anglii
Raz nad morzem
Raz w poznaniu
Raz w krakowie, raz wrocławiu i sobie żyją takim spontanem.
I to by było dobre
Bo mnie męczy to że nie mogę tak żyć a przez te sytuacje by drążyć schematy by się wyizolować tym samym od nadgorliwości rodziców ale też od problemów z tym związanych które przełożyły się na dalsze procesy to zmarnowałem życie bo z tymi kontuzjami to już będzie mi na pewno ciężko to zrealizować...