Aktualnie Polecany Post

Wolność jest uczciwa - wolność to prawo Uniwersum

Dlaczego nie ma miejsc dla ludzi o otwartych umysłach? Gdzie na nowo weryfikowalibyśmy się w swych pomysłach Jest za to dużo miejsc dla...

środa, 26 sierpnia 2015

Rzeczywistość

Znowu rzeczywistość mnie przerasta w tym ekstrawertycznym świecie
Czuje się jak wyrzutek, który zagubił się na tej planecie
Dręczy mnie wszystko, bodźców jest zbyt wiele
Chciałbym czuć się komfortowo z bezpieczeństwem na czele
Jestem sam i to dołuje, że tak trudno mnie zrozumieć
Mam głowę w chmurach i nie dane jest mi coś umieć
Często zamyślony idę gdzieś na uboczu swoimi ścieżkami
I stawiam pomniki w swym pamiętniku długopisami
Tusz wylewa się na kartki, niczym krew spuszczona
I opisuję to co poczuła moja dusza czymś przesączona 

Uzewnętrznienie

Najpierw trzeba się oduzależnić od wszystkiego
Poczuć wewnętrzną moc wnętrza swojego 
Potem skupionym tylko na sobie
Kiedy moc wszechświata jest w Tobie
Trzeba uzewnętrznić się w swym fachu
Mimo wielkiego w oczach strachu
Kuć żelazo póki mamy w rękach doświadczenie
Trzeba kształtować w tym gorącu zanim ucieknie
Bo ten proces jest niepowtarzalny za każdym razem
Generowany półkulami i twoim mózgu ilorazem
Potem zostaje pustka i chęć snu nieskończonego
Klucz do działania zostaje zastąpiony pytaniem ,,dlaczego?''

piątek, 21 sierpnia 2015

Azyleus

Dziwne światło na niebie jaskrawo granatowego koloru
Ukazało się jak z jakiegoś o kosmitach horroru
A z niego ujawnił swe oblicze demon z innego wymiaru
Był ogromny, było widać mimo niedokonanego pomiaru
Wypełznął z nieba jak z ziemi ukazują się małe robaczki
Pokryty naturalnym pancerzem, a na ramionach czaszki
Z pleców falowały mu człony zakończone kolcami
Z paszczy wylatywała zimna para wypełniona toksynami
Był cały oślizgły, miał zieloną skórę i zęby na dłoniach
Otwory z których sączyła się ślina w krwawych odcieniach
Demon zwał się Azyleus i wyglądał makabrycznie
Miał twarz powykrzywianą i czerwone oczy jak chory psychicznie
Unosząc się nad budynkami zaczął czarować, naprężyły się barki
Brzmiało to jak w różnych melodiach wirowanie wiertarki
I z rąk wypłynął strumień światła, który pół miasta spalił
Ludzi ogarnęła panika a Azyleus dalej promieniami raził
Toksyny zamieniły zwierzęta na zombie odporne na ognie piekielne
Bo to już nie były istoty śmiertelne tylko nieśmiertelne
Na niebie pojawiło się więcej świateł, pół Ziemi już opanował mrok
Bóg się patrzał z kosmosu na to i popadł w odrętwienie i szok
Ze świateł wypełzły dinozaury-mutanty latające
Opanowały naszą planetę, były ich tysiące
Inwazja zombie przejęła drugą część Ziemi aż do cieni
Aż w końcu nastała epoka wody i popękanych kamieni
Bóg patrzał i tego się nie spodziewał i się zastanawiał
Trzeba coś z tym zrobić postanowił, choć się obawiał… 
Wysłał więc na te zgliszcza swojego anioła
Poleciał zataczając po wszechświecie koła
Jego skrzydła promieniały wiekuistym blaskiem
Dotarł, a gałki oczne poodpadały mutantom z trzaskiem
Powykręcane wylatywały ciągnąc za sobą unerwienie
Niczym flaki, po czym te latające stwory porozbijały się o kamienie
Zombie nie wiedziały gdzie mają iść i powpadały do oceanów
Topiąc się i wypełniając wodą aż nabrały kilogramów
Został demon trupioblady, rzucił się na anioła
Wołając: zostaw tę planetę, jej ziemia już jest goła!
Uderzał końcami członów, aż trafił boską istotę
Uśmiechnął się krzywo, myśląc, że już skończył robotę
Ale anioł zwany Astronielem nie dawał za wygraną
Wyciągnął z tyłu z pochwy miecz nie przejmując się raną
Uderzył światłem w Azyleusa, ale ten z rąk rozbłysnął promienie
I rozprzestrzenił się huk, aż zadrżały ziemia i kamienie
Bóg przyglądał się Astronielowi i myśli: co z niego za łamaga
Nie potrafi w pojedynkę pokonać tego demonicznego maga
A dwie potężne moce siłowały się w powietrzu nad ziemią
Anioł czując zbytnio zadane ostrzem bóle, które w nim drzemią
Upadł na ziemie przezwyciężony wielkiej mocy ogromem
Zamknął oczy żegnając się jak Bóg nakazał z niebiańskim domem
Gdzie trafił? Do piekła, bo jego duszę połknął zwycięzca
Wziął do rąk ciało, wyjął serce i rozkwasił na kawałki serca
cdn...


Nie potrafię żyć


Nie potrafię żyć w tym społeczeństwie mając swój świat
Wybucha on we mnie niszcząc wnętrzności jak granat
A o to chodzi bym miał wnętrze i żył w jaskini swojej
I rozumiał intencje myśli które roją się w głowie twojej
A nie rozumiem tej szablonowości i powagi świata
Która każe mi tkwić w jej schematach mając mnie za wariata

czwartek, 20 sierpnia 2015

Kiedy zamkniemy się w sobie...

Kiedy zamkniemy się w sobie kompletnie
I wszystko w tym stanie ciągle w nas więdnie
Trzeba rozkruszyć tę klatkę w której smutki się znalazły
I patrzeć w zwierciadło duszy czy radość odnalazły
Te łańcuchy które spowiły twój język trzeba poluzować
By przeciwności losu, które nami władają pokonać
I całym hałasem to rozkruszyć, zniszczyć, przełamać
Bo jakiegoż to trzeba wysiłku by nauczyć się rozmawiać
Trzeba odważnie wykrzyczeć myśli swoje
Każdą po kolei jak wystrzeliwane naboje
Tylko wtenczas ożywi się w nas percepcja
Oto dla was ode mnie jest ważna lekcja

środa, 12 sierpnia 2015

Ja i reszta wszechświata

Ja i reszta wszechświata to się ze sobą nie brata
Myśl jak armata przeniosła Cię do innego świata
Skądkolwiek jesteś mamy dwudziesty pierwszy wiek
Kiedy ,,Ja” to człowiek, który patrzy z otwartych powiek
Ale nie widzi co się dzieje Jest w Matrixie gdzie diabeł szaleje
Wprowadza ustawy, zabiera mające wartość pieniądze i się śmieje
Wszystko jest symbolem zawierającym schemat
I do niego się dostosowujemy, jest to jak emblemat
Ktoś stworzył świat zewnętrzny, który w nas się roi
A umysł na poważnie się w sobie dwoi
Widzi wszechświat i modyfikacje - świat zewnętrzny
Uzależnił się od iluzji i świata który jest wieczny
Całe prawo to kłamstwo, które ma nas oswoić
Byśmy żyli tak nienormalnie by się niepokoić
Że coś jest nie tak mimo to żyjemy nieświadomie
Podlegając hierarchii, choć my to władcy w koronie
Bo mamy swój dom, swoje królestwo-jaskinie
Tylko czy jest nasza rzeczywiście czy nie?
Odczytujemy świat według przepisów  prawa
Diabeł patrzy się dziko i mówi: ale zabawa ! 
Dlaczego nie jesteśmy po prostu wszechświatem ? 
Gdzie człowiek dla zwierzęcia jest bratem ? 
Przecież odczytujemy wszystko jako dobre i nie na planecie 
Mamy naturalne prawo, które jest we wszechświecie 
W tym zatłoczonym mieście pełnym ludzkich spraw
Jesteś jednym z ludzi, pełnym problemów i obaw
Spójrz na te obszary roślinności gdzie biały króliczek
Biegnij za nim tam gdzie pełno jest uliczek
On ucieka jednak doprowadzi Cię do świadomości
Gdzie Ty i wszechświat stanie się jednym pełnym miłości

Cały czas w domu...

Co to za życie siedzieć w domu całymi dniami
Patrzę się na muchę która lata między pokojami
Nie chce mi się żyć, pokładam się na wersalce
Wiruje mi w głowie od wysokiej temperatury jak w pralce
Nie radzę sobie z tym wszystkim, nie radzę ze sobą
Mam skoki ciśnienia, owładnięty zmęczenia chorobą
Nie chce mi się nic, zazdroszczę tym co potrafią żyć
Ja umiem jak roślina wzrastać by upaść i się ukryć
By rozstąpiła się ziemia, zabrała mnie i marzenia
Szukam sensu istnienia, bo rozpadł się jak ułamki z kamienia
Na nowo potrzebuję czegoś z czym będę czuł się wyjątkowo
By stało się nawykiem, by serce zabłysło kolorowo

niedziela, 2 sierpnia 2015

Pod ratuszem


Siedzę sobie obok ratusza, rozprzestrzenia się muzyka
Grana na scenie przez skrzypka, a na przeciwko publika
Grzeje słońce moje lica, w ich promieniach ciało się poci
Ten blask mnie rozświetla i złoci
Przyszedłem tu bo byłem tego ciekawy
I nie żałuję zbytnio choć nie zdawałem sobie sprawy
Wiedziałem że coś będzie tutaj grane
Choć te dźwięki nie są mi znane
To nawet mi się podobają kiedy słucham
Więc siedzę zrelaksowany i do niczego się nie zmuszam 
W pewnym momencie ta muzyka zaczęła mnie dołować
Nie mogłem tego tolerować więc przestałem się nią interesować
I poszedłem w kierunku domu
Nie mogąc znieść tego hałasu ogromu

Z mojej ewangelii cz.3 Ku introwertyczce

Jeżeli milczę, Ty też milcz, albowiem nie wymagam niczego nad milczenie
Wystarczy zaufanie i świadomość miłości - jej wewnętrzne istnienie
A gdy upadnę na kolana będąc w rozsypce potrzebując pomocy
Nakarmisz mnie, przytulisz mocno i przyniesiesz kilka ciepłych kocy
Gdy wstanę pozwól wyruszyć mi w drogę moim subiektywnym planem
Bo to ja jestem nauczycielem swego życia oraz mego losu panem
I tylko czasem chcę pocieszenia i prawdy, która mnie uzdrowi
Bo nieraz się załamię, a wtenczas bądźmy miłosierni, a nie surowi
Podaj mi rękę zanim się poślizgnę nad przepaścią się trzymając
Nie chcę upaść, by czuć rozpacz, w tej zamkniętej otchłani trwając
Bo osoba święta może wejść do piekła i wydostać się szczęśliwa
Jeżeli umysłem z Bogiem będzie czuwać wytrwała i żywa
Bo piekło jest pod niebem, ale też obok nieba - całe otoczone
Jest to proces sprzeciwienia, którego istnienie może zostać naprawione
Wystarczy, że na każdym horyzoncie zło każdy odepchnie
I ożywi w sobie miłosierdzie i dobro, a cały system zła legnie
To nas pochłania całkowicie hipnotyzując nasze umysły
Kreując niewłaściwe postrzeganie byśmy mieli takie, a nie inne wymysły
Nie doświadczaj przestrzeni - kontaktuj się z nią, bo jest na niższej częstotliwości
Patrz tylko poprzez doświadczenie umysłu z duszą, by oczom nadać trzeźwości
Daleko od wpływu świata poprzez medytacje, by widzieć prawdę, a nie zakłamanie
Ćwicz cierpliwość i w ciszy niezakłóconej rób swoje wiedząc iż nic Ci się nie stanie
Jesteś dobra i bardzo inteligentna, lecz nie wykorzystujesz potencjału
Też świat Cię niszczy, bo jest totalitarny - zaciąga do ułudy i banału
Patrz umysłem i czyń dokładnie tak jak intuicyjnie ci on w głębi nakazuje
Strzeż się kiedy zmysłowość Tobą manipuluje
Nie sugeruj się tym co zewnętrzne, a równoważona kontaktuj się z podobnymi, by nie narzekać
Gdy jest źle lub nudno lepiej zamknąć oczy, pooddychać medytując i przeczekać
Nieszczęście jest w Tobie, bo chcesz być dla świata, a ten nie jest dla Ciebie, ani dla mnie
Musisz utrzymywać w równowadze tą niezwykłość, by nie czuć się marnie
Wyrażać indywidualny sprzeciw w głębi swego niezwykłego istnienia
I w milczeniu się buntować, by nie działać wbrew sobie, by nie tłumić pragnienia
Jakim wypełniona jest Twa osoba, by zacząć żyć tutaj normalnie
Wszystko się da, zrób jak uważasz, nie umrzesz, a poczujesz ulgę - totalnie
Jesteś tym kim ja, dlatego bardzo chcę, byś skupiała w sobie inteligencję, by móc się ożywić
Musisz bardzo tego chcieć! I z perspektywy umysłu zawsze tak czynić
Dobrze dla Ciebie, nie wchodząc w wewnętrzne konflikty - zło wyczuwać i odpychać
I cieszyć się tym, iż nie musisz tą pleśnią świata oddychać
Bo cały świat jest zły, a tylko w nas tli się nadzieja dobroci
Umysł musi zawsze trzeźwo patrzeć oczami, niechaj od zła Cię wyswobodzi- by być pełną miłości
Stań się w wewnętrznym uczuciu niewinną, cichą, spokojną, ale znającą swą naturę
Byś mogła nie zagłębiać się całą inteligencją w świat, a tworzyć nową kulturę!
Gdyż z tą skazą, którą żyjesz, na którą ciągle się powołujesz
Będziesz trucizną dla każdego, będziesz powtarzać, że źle się czujesz
W rozpaczy nie będzie Ci się układać, bo zły ciąg logiczno-myślowy
To mają być myśli twoje z subiektywizmu, wtedy umysł będzie czysty i zdrowy
Bądź łodzią, która płynąc pod okupacją oświeca wnętrze- swą załogę
By się rozświetliło świadomością doglądając prawdy nawet patrząc w podłogę
Będziesz wiedzieć i czuć w umyśle, nasza przyszłość to nasze przekonania - nic co narzucone
Jesteśmy zupełnie nowym gatunkiem - niechaj będzie to przez Ciebie uwzględnione
Musisz wywalczyć sobie takie podejście, jakie byś chciała środowisko
A wtedy zaczniesz pojmować głębiej świat i będziesz prawdy już blisko...
(Jako doświadczenie)


sobota, 1 sierpnia 2015

Z mojej ewangelii cz.2

Bądź państwem! Oto twój umysł.
Trzymaj się Boga w dystansie od ludzi
Ocean świadomości skoncentrowany w umyśle
Kiedy między światłem, a ciemnością
Będąc wolnym, wybieramy wciąż światłość
To co dobre z mocą dobra napędza ku dobru
Miej mur i otwieraj się skupiony na Bogu
Bo tylko On zna twoje potrzeby
Niechaj nikt tej więzi nie zakłóci! Uciekaj!
Bo twój umysł runie tracąc równowagę
Trwaj przy Bogu wyglądając światłości
Nawet jakbyś miał cały dzień milczeć
A przejdziesz opór i niedogodności
Które chcą Cię pochłonąć swą ciemnością
A pochłania ona w sposób niewinny nieświadomie
Trwaj w prawdzie, inni będą przeżywać klęski
Umysł jest anteną podłączoną do oceanu świadomości
Prawda jest tylko jedna-Bóg, nie odnajdziesz jej
Sami jesteśmy nikim- sami ze swymi problemami
Ale z kimś stajemy się wartościowi
Odnajdźmy światłość Boga w bliskim
Sami jak pustka zanurzona w problemach
Nad którą same niedogodności, a z kimś...
Jak rozpalający się namiętnością ogień
Który wszystkie problemy trawi
I gdy straciłeś choć wiarę na chwilę
Wyjdź w środowisko naturalne i wróć tu
A ujrzysz różnice, kiedy orzeźwi się postrzeganie
Bóg czuwa i natchnie w każdej wątpliwości
Wystarczy samotność - pokorna wędrówka ku światłości
A kiedy spoglądając w siebie zrozumiesz swój umysł
Rzekniesz: Jam jest światłością poszukującą światłości
By nad nimi czuwać i wymieniać się energią
A interakcją synchronizować w jedną częstotliwość
Przebijam się przez ciemności tworząc pajęczyny porozumień
Między umysłami mocą duszy od Boga pochodzącej
A ów ciemność chce pochłonąć rdzenie świadomości
Czym dalej brnę jako światło w przestrzeni tym dalej od rdzenia jestem
Dlatego tak ważne jest subiektywne stymulowanie dialogu między umysłem, a Bogiem
Żeby poczuć wytchnienie od wszystkiego co zewnątrz zajmuje i uzależnia zmysły
Odpoczywam, by umysł mógł skoncentrować energie życia
I się rozświetlić, a promienie z niego nie uciekać
Nasze czakry - skupiska energii muszą być w nas
Nie pozwólmy, by pochłaniała je ciemność połykając umysły
Bo ulegniemy złu, staniemy się przedmiotem zmysłowej manipulacji
Naszą energię życiową napędza umysł - rdzeń świętości
Bóg nie chce, bym był niewolnikiem niewłaściwego pana
Bóg chce dla mnie tylko dobra i żebym ja był dobry
Jam ważniejszy jest od ciemności Egipskich
W których ludzie tworzą zajmujący chaos
Ciemności wskrzeszone są i wchłaniają nas dziś
A gdy cię ograniczy, bo pochłonie i pokieruje
To wyjdź w środowisko naturalne- porozmawiaj z Bogiem, wyżal się
I wróć, by mieć trzeźwy ogląd
Bądź sobą, niechaj opuszczą cię złudzenia
A twój wzrok będzie poważny i spokojny
Nie roztargniony przez zmysły i emocje
Aby Bóg mógł z łatwością przez ciebie przemawiać
Bo wszyscy jesteśmy Jego pracownikami
Trzymaj się jednostek twojego gatunku
Bo razem tworzycie nową częstotliwość - inną rzeczywistość
Będąc dla siebie domem i drogą , prawdą i świętością
Pamiętajcie, że to Bóg jest ponad wszystko
Mądrzy i dobrzy - natchnieni, świadomi Boga, którzy tworzą prawo
Oni będą przewodnikami między Bogiem, a domem
To co prawdziwe i wartościowe będzie wieczne
Bo odkrywcze, właściwe i zgodne z naturą naszą
A reszta będzie przyglądającym się chaosem
Który machnie ręką mówiąc: Doprawdy nadzwyczajne
I pójdzie spać nie zastanawiając się czy cud nie cud
Mając na względzie, że Bóg nie istnieje...

Z mojej ewangelii cz.1

Nie obchodzi mnie rzeczywistość, bo przyroda jest nieśmiertelna i samowystarczalna
Muszę jak zwierzęta dążyć do wolności, żeby ma istota była samozapalna
A wewnętrzny ogień nakarmił umysł, by móc okazywać ludziom miłosierdzie
I kreować swój świat - nieważne gdzie, ale będąc jak Bóg wszędzie
Czy mnie zabiorą? Nie, bo jestem w zupełności Jemu wierny
Ponad prostactwo i próżną bezsensowność jaką dysponuje świat przyziemny
Każda sytuacja wyzwaniem i doświadczeniem na przyszłość
Nie zginę, gdyż moja mądrość mnie uchowuje, by mieć czystość
Kędy jestem zagubiony to dlatego, iż me wnętrze nie gada z umysłem
I można rzec iż byłem chmurą w powietrzu i na ziemi prysłem
Rozlewając się w nędzy, ale z wiarą, że powrócę ponad szczyty
Ujrzę znów kolory, a świat nie będzie w oczach rozmyty
Nie potrzebne mi żadne bogactwa, by upiększyć to co konserwowane
Chcę tylko kartkę i długopis oraz osoby przez Boga wybrane
By pojawiły się w mym życiu i poszły ze mną w miejsca niewiadome
Gdzie nasze ciała i dusze z hipnozy będą na zawsze wyzwolone