Chciałbym spędzić nowy rok z kimś kto mnie zrozumie
Nie wyprze się mimo trudnych sytuacji bo pomóc nie umie
Potrzebuję kogoś kto da mi poczucie satysfakcji z życia
By wiedzieć, że istnieje w nas sens nie do rozbicia
Marszczę twarz smutkiem, bo nie ma nikogo, sam zostałem
Odszedłem od ludzi, choć tak bardzo ich potrzebowałem
Nie umiałem z nimi żyć, tu wystarczył czas, by się stało
To czego unikałem zawsze, co stać się nigdy nie miało
Daj mi żyć, zostałeś Ty mój umyśle, który bogów tworzy
Niby przyjaciół, którzy wysłuchają kiedy problem się mnoży
Sił mi brak, ten okres zimowy jest walką o życie moje
Umysł jest ciemny, by był jaśniejszy gdybyśmy byli we dwoje
Moja Pani, która wolałaś mnie olać niż trwać przy mnie
Zostało po Tobie tylko rozczarowanie i cierpienie
Mogliśmy być razem, a noce nieprzespane nie dawały mi żyć
Przez bałagan w głowie jedynym celem zostało po prostu być
Jednak Ty masz swoje towarzystwo, a ja nie mam dziś nikogo
Nastawiony jestem do ludzi w ciszy bardzo nieufnie i wrogo
Straciłem marzenia, choć było ich tak wiele, ale jeszcze żyję
Jeszcze trzymam się na nogach jakoś i zwątpienia swoje kryję
Dusza jest ciągnięta do dołu przez grawitacje, brak jej słów
Nie ma siły się podnieść, widać podkówki w kręgach oczodołów