Kiedyś dążyłem do mądrości wyprzedzając wszystkich w ambicji
Czytałem wszystko co popadnie w ręce pełen wiary i determinacji
Chyba o to chodzi, by żyć przekraczając granice w nieskończoności
Mieć aktywną świadomość, a nie pokornie poddawać się rzeczywistości
I powinienem poszukać towarzystw, w których więcej zyskam niż stracę
Bo wciąż bezmyślnie patrzę w niebo, choć tak wiele codziennie płacę
Swym czasem, wysiłkiem i tracąc nerwy na to wszystko bezskutecznie
Przy takim wysiłku powinienem zyskiwać wiele i żyć bajecznie
Jednak tłumiony przez tych którzy nie próbują nawet tego zrozumieć
Myślami wracam do przeszłości, by sobie coś dokładnie przypomnieć
I wychodzę z założeniem iż moje życie to depresja albo desperacja
Kiedy w oczy wchodzi obłędne szaleństwo zaczyna się dopiero akcja
Chodzę od człowieka do człowieka, by pogadać chociaż chwile
Pobudzając w nich jakąkolwiek chęć do dłuższej rozmowy na tyle
Że zyskuję ich uśmiech i to dla mnie się liczy w tych chwilach jedynie
Iż zjednuję sobie ludzi, dzięki którym czuję regenerację w dopaminie
I przystosowanie do całego społeczeństwa zmienia się w swobodniejsze
Liczę wtedy chwile, bo to są jedyne moje w życiu chwile najpiękniejsze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)