Wszedłem do kawiarni zamykając za sobą wiatr z otwartych drzwi
Chciał wypełnić pomieszczenie i przypomnieć każdemu człowiekowi
Jakże zimno jest za oknem w ten mętny przelany deszczem poranek
Gdzie niebo zachmurzone, a wiatr porusza siedziskami huśtawek
Usiadłem na przeciwko koleżanki w wygodnym, wyzłacanym fotelu
Z zimna trzęsły się jej ręce kiedy szukała pieniędzy w portfelu
Wstała z fotela i poszła do lady, zamówiła dla nas dwie herbaty
By rozgrzały nasze ciała i by gorąco utrzymywały nałożone szaty
Siedzieliśmy na przeciwko siebie czekając przy ciekawej rozmowie
Aż kelner przyszedł do nas przynosząc oczekiwane zamówienie
I trzymaliśmy ręce na kubkach z których ciągle wylatywała para
Nie czuliśmy dłoni kiedy na nich zmieniła się temperatura
Popijając i się śmiejąc z różnych zdań, które od nas padały
Nagle cisza, usłyszeliśmy szum, a jego echa cisze zdominowały
Szybka, wielka fala wody pełna meduz i małych ryb
Uderzyła rozkruszając każdą z wprawionych szyb
Porażeni nie czuliśmy kończyn krztusząc się wodą
Zamknęliśmy oczy żegnając się z ostatnią przygodą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)