Wyszedłem w podróż łagodnie uniżony wrażliwością
Choć wiem, to procesy strzępią się z tą wyższością
Radują w miłości lub patrzą arogancko z pretensją
Więc bawię się łagodnością w zetknięciu z nerwic depresją
Choć mam w sobie tik migoczący, przez który wyłączam zaufanie
To jeszcze weryfikuję, czy warto ulegać temu w wątpliwości stanie
Pracuję nad tym, by być spokojny i z szacunkiem do przyrody
By w chwilach zagrożenia być spokojem czystej wody
Mimo czujności by nie wzbudzać reakcji przez wyobrażenie
By raczej łagodnie spoglądać i wczuwać się w dostrojenie
Które przejawia się jako genetyczne i nieświadome mi pragnienie
Wynika z tęsknoty i strachu którego przekroczenie daje wyzwolenie
Że moja zjawiskowość liczy się ze zjawiskowościami aktywności
Tak bardzo nieświadomie pragnę dać ludziom więcej miłości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)