Mają pod opieką cuda nowej ery, a nie dość że chyba nie zdawają sobie z tego sprawy to tak te dzieci stresują...
Tak jak Ci ludzie co tępo z tęgą miną na mnie patrzą, gdy idę ulicą i się zastanawiam: oni chcą mnie zabić czy się mnie boją i chcą swym strachem wywołać bym się przestraszył
Ja pierdole...
Widzę te dzieci na stołówce szkolnej znów i sobie myślę: po co ludzie wysyłają swe dzieci do szkół? Czy są aż tak rypnięci jak moi?
Nieświadomi że mają obok siebie człowieka i kierując się tylko mentalnością - patrzący na wszystko jak na roboty jakby wszystko co żyje miało współodczuwać względem mentalności - a wolność zależała od mentalności - była wolą mentalności czyli niewolą, ale w ich mentalności to jest wola.
Na każdym kroku stresują te dzieci w szkołach by były mentalne oczekując mentalności i wobec niej oceniając jakby człowieka trzeba było oceniać....
Żeby człowiek się dobrze czuł trzeba zaakceptować jego naturalność i nawiązywać ku naturalności
A tu od małego wytyka się naturalność i próbuje zniekształcić albo ,,wykształcić"? Robiąc tym samym krzywdę tym dzieciom, które są naturalne i tak już musi być bo natury się nie zmieni, a tu próbuje się i... Stresuje ... Nie potrzebnie...przez co zamykają się w sobie nie rozumiejąc o co chodzi i tak przez całe życie...
Tam gdzie są te dzieci jak ja - dokładnie te to zawsze nad nimi czuwa jakiś mentalny potwór, który się o nie troszczy jak ukryty psychopata...
To jest regułą....
Rozumiem tę regułę - o to chodzi że te mentalne potwory są ,,ochroniarzami" w systemie jako mają ,,mentalne współodczuwanie" więc system ich kocha, dlatego im ufa, gdy Ci ,,ochroniarze" robią swoje traktując ślepo wszystko mentalnie - dlatego po nich nie można niczego poznać poza adekwatnością do mentalności, która jest właściwa systemowi...
A te kryształowe dzieci to inna duchowość, inne struktury...inna naturalność, której trzeba zaufać niezależnie co nas w niej dotyka, bo nie ma w niej nic złego, a wszystko w niej jest dobre, a to co wygląda na złe jest na fundamencie świętego dobra. Ich złe czyny są lekkie i są po to by mogły je przeżyć i wyciągnąć wnioski z własnego sumienia. To są lekcje - trzeba pozwalać tym dzieciom je przechodzić jako są czystą kartką tylko zapełnianą niezwykłym punktem widzenia, który jest aktualnie ,,wyrzutkiem" - nikim....
Ale jest prawdziwy i godny zaakceptowania, bo ma swoje przeznaczenie niezależnie czy życie się z tym zgadza czy nie...
To jest kwestia 30-50 lat a świat zaleje fala kryształowości, której się już nie powstrzyma...
Tak czy siak każdy kryształ od małego przechodzi drogę krzyżową i choć się może buntować to i tak kończy tak samo.... Nosi go dalej... Będąc nikim
Nie, bo kryształ to nic, a nie tożsamość która pozoruje bycie kimś...
Kryształ wyrywa się z ram bycia kimś... Bycie kimś to kryjówka, iluzja...
Jednocześnie świadkiem jest Bóg, czyli bycie ,,kimś" jest zależne od praktyki, która powoduje jaki/jaka jesteś obecnie a nie kim jesteś, tylko jaki/jaka
Jednocześnie to co robisz świadczy o tym ,,co robisz" - tym się stałeś - taką formę przyjąłeś...
A następna forma jaka będzie?
Ciało jest świątynią, swiadomosc okiem wszechświata, a i tak wszyscy powinni słuchać jednego światła, bo światło w każdym jest tym samym światłem : )
Czyli nie ma nic ponad to światło
I wszyscy kryształowi wobec światła są równi : ), jedynie serce przejawiać może wymiar operowania w innej danej przestrzeni, ponieważ taka informacja była i jest zawarta w istocie, dlatego każda istota jest inną osobowością - innym przeznaczeniem operowania, do której wykazuje uniwersalną sprawność
Po co być kimś na stałe skoro zniekształca się swą naturalność ograniczając w formę dla bycia wolnym?
To się podoba ale tylko tym co chcą by ludzie byli ograniczeni i zależni od ... Producentów pieniędzy
Ci co czują się wolni i nieskrępowani tymi wszechświat już się zajął
Taka jeszcze sugestia, gdy ma się trudny problem, który przerasta trzeba powiedzieć: ,,Architekcie zajmij się tym"
A później odpuścić i zaufać że wszechświat coś z tym zrobi tak jak czujemy że chcemy
Taka jeszcze sugestia, gdy ma się trudny problem, który przerasta trzeba powiedzieć: ,,Architekcie zajmij się tym"
A później odpuścić i zaufać że wszechświat coś z tym zrobi tak jak czujemy że chcemy
A i jak się tak czyni trzeba absolutnie zaufać sobie i wykonać skok wiary jednocześnie będąc uważnym jako w pełni doświadczając a o wnętrzu zapominając...
I przed tym trzeba dać bodziec jeszcze najlepiej że będzie się w tym momencie w tym miejscu żeby to było ,,oczekiwane" przez wszechświat i wtedy... Skoczyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)