Aktualnie Polecany Post

Wolność jest uczciwa - wolność to prawo Uniwersum

Dlaczego nie ma miejsc dla ludzi o otwartych umysłach? Gdzie na nowo weryfikowalibyśmy się w swych pomysłach Jest za to dużo miejsc dla...

wtorek, 5 września 2017

O życiu w sposób poetycko refleksyjny

Człowiek jest niewolnikiem tylko dlatego ponieważ nie zaufał swoim ułomnościom w drodze do celu, ułomności i manipulacja wobec której jest bezsilny wygrały nad szczerością wobec siebie mimo iż unikał ich, stracił wiele i zyskał swobodę, a delektując się nią nie okazał się niedoszłym kamikaze który ryzykuje jeden, a nie że wybiera zero...
Odwaga i potencjał, który w sobie ma nie wystarczyły, tu trzeba było zaryzykować życie... Ale zaufałem, że to nie jest wyjście nie zauważając przejawów podobnych pragnień, które konsekwentnie stałyby się motywacją działań...
Dodatkowo przez kolaborację państwową podjął świadomy wybór rezygnując z takiego świata... Pełen szczerości i rozczarowań...
Człowiek jest się w stanie nauczyć każdej umiejętności niezależnie od wątpliwości przez uczciwą pracę nad tym. Błędy trzeba akceptować niezależnie od tego jak wiele się traci przez to.
Człowiek nie nauczy się nowych predyspozycji, będzie tym kim jest ze swoimi ułomnościami, ale nauczy się co robić by było dobrze, skorzysta z szansy, ,że jest obecny przy zdobywaniu umiejętności i szczerze wobec siebie będzie w tym systematyczny, bo da mu to patent w rękach na wykiwanie świata, który gnoi, patent by utrzymać się przy powietrzu w tym gównie, by mieć złudzenie przewagi nad tym, złudzenie wygranej z tym gównem, by Cię nie zgnoił, byś nie utonął w gównie zapomniany za życia... Byś twardo był tym Syzyfem. Lub uderzył w gnoi którzy gnoją pasożytując na naiwnym społeczeństwie spodziewając się wtedy agentów systemu jak w Matriksie...
Jaki ma sens walka z pośrednikami tego zła, którzy podpisali cyrograf, nawet improwizacja by wykiwać wydaje się bez sensu wobec czystego oszustwa, niesprawiedliwości... Bo bym musiał być gorszy od nich...
Jak można być gorszym wobec zła? To jest dylemat mój, gdy do czynienia zła ciężko mi się zabrać, a uczciwie to mogę jedynie podcinać żyły sobie...
Nie jest zdolny do szczerego zła człowiek dobry...
Jednakże może być cwany, może przyciągnąć uwagę, może dać się polubić, może tworzyć sytuacje, z których zacznie czerpać korzyści wychwytując słabości wobec których jest dyspozycyjny, by nimi władać w nieświadomości dla drugiej osoby...
Nie da się odnaleźć dobra i miłości tam gdzie ich nie ma, ani ukryć tam gdzie naprawdę istnieją...
Może powinienem rzucić wszystko i szukać? Niee... Spaliły by mnie ambicje w lustrach obojętności, którymi są ludzie... W ich drodze do lepszego życia, które nie nadejdzie nigdy... Uderz głową w ścianę, zobaczysz jaki ten świat jest realny, a jednak fikcyjny...
Wielu idiotów na swej drodze spotkałem, czemu mam być zawsze najgorszy? Na gorszej pozycji? 🤔 Bo oni nie myślą tylko się rządzą będąc kreowani przez świat? A ja chciałem sam się kreować, być niezależny, bo czułem że to jedyne wyjście... Czy dlatego jestem nikim?
Czy ja naprawdę wybrałem sobie takie życie?
Moje życie jest jak ,,prison break" skazany na śmierć.
Kombinuję jak mogę, by kiedyś wydostać się z tego więzienia, inaczej zginę...

Mimo iż do życia się nie nadaję to walczę...
Chcąc być najlepszą wersją siebie. Mam gdzieś ludzi, byle bym sam widział w sobie ,,postęp"

Nie porównuję się do innych, stwarzam pozory że jest ok, jestem systematyczny, wytrwały i jakieś małe sukcesy mam
Nie stawiam innych w złych sytuacjach, choć też mam dość, zawsze udaje mi się jakoś przeżyć te rozpacze, niesprawiedliwości...
Wiem że to smutne, ale chcę żyć mimo wszystko... Jak najdłużej....

I takie mam nastawienie, a inni mogą gadać, trudno : )

I co z tego że mają lepiej, ja mam swoje, a to ,,swoje" jest najlepsze dla mnie : )
No może nie wszystko ale nie mogę narzekać bo byłoby to po prostu nudne... I niekorzystne jeszcze bardziej

Czasem coś powiem ale by przypomnieć że jestem ,, wk***iony"
Choć i tak nikt sobie nic z tym nie robi, każdy liczy na siebie , na innych nie,... Od innych jeszcze wymaga stawiając warunki...

Wymaga ale ,,nie liczy" a bardziej dominuje dla zysków, bynajmniej będąc na wyższym fundamencie ułożenia w życiu... Nie musząc się zbytnio starać, by być obecnym i pilnować jak Syzyfy robią...

Jak znasz siebie i wiesz co jest dla Ciebie dobre a co nie to jesteś mimo tych ułomności nie do pokonania
Jednakże nadal jest ta ,,pustka" jak ocean mądrości, którego nie każdy potrafi dostrzec, bo patrzy, a nie dostrzega, nikt już mimo to nie skacze Ci na głowę, po prostu jest spokój i samotność chwiejna w zależności na zasadzie narzuconej sytuacji, która jest zamachem na spokój i wolność... Choć ciągle tkwiszw tej przepaści, a ku niej płynie wodospad energii, by za chwilę zajaśniał ogień interesów i ją wysuszał do nie przytomności, do braku kontaktu...

Bo wiesz, czujesz się z tym dobrze, bo po prostu tak jest i to nie jest nic ,,sensacyjnego"

Choć żyć w zgodzie ze sobą to czasem wyrażać zgodę na siebie mimo, iż jest niekomfortowo, ciężej niż mogłem sobie wyobrażać, to rzeczywiście piekło...

Choć ja jestem fundamentem swojego szczęścia, a nie inni...

I nie ma sytuacji bez wyjścia... I czasem wyjścia szuka się długo i też korytarz tego wyjścia może być dłuższy niż ma cierpliwość ... Cóż...

Robota czy edukacja w tych koloniach więziennych jest jak walka o życie albo chcesz żyć albo nie niezależnie czy boli

Jeżeli nie chcę żyć mogę rzucić to i iść do Ciebie umierając z Tobą

Ale wole żyć a Ty sobie poradzisz

Jeżeli się nie usamodzielnisz to zmarnujesz życie wszystkich, którzy Cię wspierają...
Musisz umieć sobą kierować w tym więzieniu...

Ludzie są jak zjawy, przychodzą w jakiejś sprawie, by odejść w wichurze popiołów swych nadziei.

Nie mają tego czegoś, dzięki czemu mógłbym się uzewnętrznić, jestem w innym świecie, każdy kto próbował choć chwilę zaznać mej szczerości uciekł przez ogrom, którego nikt sięgnąć nie umie... Nie wiedząc dlaczego, myśląc że to narkotyki stwarzają tę niepowtarzalność i psychopatyczną  magnetyczność... Która nieosiągalna i trudna do zniesienia... Uzależniająca, prześladującą po nocach...
Chowam się w głębiny wnętrza, moje ciało jak posąg poruszający się, nie wykazuje żadnej reakcji na ludzki chaos, dżungla jest ogromna, a ja błądzę w jej cieniach rozmyty do obowiązków martwiąc się, że już nigdy nie ożyję.... Będąc w kreaturze świata, biegnąc w niej, bo ona maską z mapą kierunków, która owładnęła duszę, by móc dalej pełnić swą rolę w tym ciele..., by mieć pozwolenie i nie wzbudzać uwagi strażników i agentów więzienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odwiedzaj mnie częściej! :)