Czuję mdłości powracając wciąż myślami
Nie umiem ich zatrzymać, uderzają piorunami
Powracając do przeszłości, chciałbym to naprawić
Czuję gorycz przez to że tak łatwo przyszło Ci mnie zdradzić
Jakie to jest smutne, że odeszłaś w innego ramiona
Moja dusza cierpi wciąż, a zakrwawione serce kona
Ból rozrywa mnie od środka, zaufałem Ci naprawdę
Chciałem z Tobą iść przez życie, a nie przeżywać zdradę!
Mogliśmy trzymać się za ręce, rozmawiać o świecie
Szeptać sobie do uszu jak jest pięknie w tym duecie
Nie potrafię wciąż zapomnieć, mam zero motywacji
Żyję sam, budując dom z liter w cichej izolacji
Jestem zbyt wrażliwy i zamknięty w sobie
Samotność mnie pożera w depresji chorobie
Nie mam nic, Ty byłaś moim prawdziwym domem
Zostałem wyrzucony z serca innej miłości ogromem
Która spłynęła na Ciebie jak wytrysk prosto w komory
Krew zaczęła szybciej nam się tłoczyć bez pokory
Twoja że się zakochałaś, a moja że podniosłaś mi ciśnienie
Czekam moja droga na śmierć dziś lub na wybawienie
Potrzeba odwagi, by żyć tak, uwierz w moje słowa
Człowiek podobno tym mniejszy im wyżej podniesiona głowa
Moja się podnosi równomiernie do odwagi
Której mi brakuje, mózg tworzy w neuronach skargi
Że ja tego nie dokonam czy nie potrafię, myśli się powtarzają
Chciałbym być cyborgiem, na którym wszyscy polegają
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)