Tyle chorych sytuacji jest w kali yudze narracji
To prowadzi do zmieszania i totalnej degustacju
Nie ma co się tu unosić, trzeba wszystko znosić
Choć tu wszystko jest na niby, po co mam się o coś prosić?
Trzeba na sobie polegać, unikać małostkowych debili
Ciekawość mnie tam nie ciągnie - nie jednego już zabili
Bo to okrutne anty myślenie, które się tutaj przejawia
Ono wskazuje Ci zbawienie, a później się tobą zabawia
Tak byś nie czuł już miłości, a jedynie zmarnowanie
Nie myśl o tym, kali yuga to tylko pożałowanie...
Tutaj każdy siebie warty kto ten teatr chce zasilać
Bo w dyskusjach jest uparty, próbuje sobie umilać
A nie wie, że każdy uczniem, co się całe życie uczy
Spróbuj tylko być tu prawym - kali yuga Cię wykluczy...
Sam zostaniesz tu na zawsze - takie takich przeznaczenie
Którzy prawdę Ci powiedzą świętując życia (s)tworzenie
Matrix nieporozumienia
Choć się zawiodłem, staram się wewnętrznie nie umierać
Lecz kto po tym wszystkim umie się pozbierać
Gdy wkładał każdy z nas wszystko ku lepszej przyszłości
I stracił dzieciństwo dla takiej żałosnej marności...
Pieniędzy już mniej, zdrowie zdaje się być naruszone
Wokół wielkie nieporozumienie - więzienie nieuniknione
Nie było wyjścia, ani wiedza ani niewiedza nie była sposobem
To miasto otacza nas, od początku jest naszym grobem
Jeszcze nie padliśmy, ale wielu z nas stąd znikło
Jesteśmy obojętni i do tego nasze istnienie już przywykło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)