Aktualnie Polecany Post

Wolność jest uczciwa - wolność to prawo Uniwersum

Dlaczego nie ma miejsc dla ludzi o otwartych umysłach? Gdzie na nowo weryfikowalibyśmy się w swych pomysłach Jest za to dużo miejsc dla...

sobota, 30 marca 2019

Bezdomny złodziej

Szalone pomysły jak z horrorów nadają oryginalności
Smak ten niezwykły, kunszt upiorów z bajek o okropności
Z płaszcza wylatują kruki i rozpływają falujacą ciemnością
Materiał zmory pada na ziemię, popieląc się jasnością
W innym miejscu już jak Kruger pojawił się radosny
Niespokojny jak Baldur, z szalonym obliczem wiosny
Tak że czasem się zapalił - upiór to był fantastyczny
Później czuł ogniste blizny, ależ on był w tym kosmiczny!
Tak znikąd się pojawiał, noże ostrzył przy ognisku
Bo gdy dom przypadkiem palił - chciał nie słyszeć tego pisku
Który z ofiar się roznosił, ale to była łudząca bajka - taka miła
Bajkopisarz ją wymyślił i też wszedł  do snu - jemu się przyśniła
Że w niej uczestniczy czule jak Jason rzucając ostrzami
I próbując trafić w cele, które wiszą powieszone przez głowy sznurami
Hej już nie mam się w co bawić patrzy na tych śmiertelników
Myślę, kogo by tu zabić, chcę się bawić, ale nie mam złych nawyków...
Więc znów spróbuję się wydostać, zapłonąłem, ogień trawił
Ciało buchło, krew na ścianach - sen się skończył - Kruger zabił
W innym miejscu się ukazał blady - wampir trudny, bezwzględny
Jego mydlane oczy widziały krew u każdego - obraz ten obłędny
On miał taką tu percepcję - widział tylko krew w organizmów ciele
Przenikał każde stworzenie - i widział że napojów tu jest wiele
Jakimś mechanizmem przyciągał magnetycznie swe ofiary
Później rozszarpywał, krew leciała mu do ust tylko z pomocą wiary
On miał takie w sobie czary, nikt nie wiedział o co chodzi
Jednak ktoś o dobrym sercu stwierdził że mu tu zaszkodzi
Otruł się, odużył mieszanką gwałtu tabletek i wypił piwo jak Mietek
I mówi: hej, chodź tu wampirze - ja mam litrów w sobie setek!
Ten się skusił, wypił czule, padł na ziemię czując straszne bóle
Zimno było tak drastyczne, że już nie chciał pić wogóle
I coś nagle go skrzywiło - to śmierć nagła - życie się skończyło
Później wstał już w innym miejscu - nic go to nie nauczyło
Widział siebie arcymagiem - z oczu się świeciło fioletowo
Miał na sobie srebrną maskę, która mieniła się kolorowo
Słyszał nagle drzew huki: nasze życie nudą przesycone
Chcemy być Entami, woda to nie tylko to czego my spragnione
Bo tu można zwiedzać krainę, a my w stanie wegetacji
Daj nam tylko siłę, a będziemy zdolne do różnych akrobacji
Czarnoksiężnik metalową laską o ziemię postukał
Później siódme oko ponad brzuchem też nastukał
I niebo zasłoniły chmury, grzmoty się tańcem porywały
Drzewa tylko dusząc się zerkały, bo tych hałasów się bały
Nagle potężne głazy poczęły wzlatywać w chmury
A tam grzmoty rąbały wzory tworząc w twardym dziury
Tak powstawały runy - one błyszczały osobliwie
Nasycone energiami rozjaśniały niebo mocno, przenikliwie...
Chmury po tym się rozeszły, wszyscy to tam widzieli
Drzewa patrzyły po sobie, razem wszyscy oniemieli
Nawet wiatr ich nie poruszał, taką siłę tu zdobyli
Siłą woli wstały z miejsca - wszycy w lesie się wzruszyli
I zaczęły się tu tańce, akrobacje jak w cyrkowym przedstawieniu
Runy jaśniały obłędnie - nikt nie czuł się jak w więzieniu
Co za bajka się przyśniła - myśli sobie nasz czarodziej
Jednak teraz to chce wrócić - jego żywot - bezdomny złodziej...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odwiedzaj mnie częściej! :)