Jestem marnym poetą, bo nie umiem wyrwać kobiety
Chciałbym tylko jedną, bez żadnej na twarzy tandety
A ja lubię na nie patrzeć jak zerkają swym wzrokiem
Kuszą każdym gestem, każdym krokiem
Dostrzegłem siebie w jej spojrzeniu i zobaczyłem pustkę
Jakby do jej wnętrza ktoś zamątował kłódkę
Nie wiem jak zareagować, gdy unika ze mną kontaktu
Mimo że ją kocham, choć był koniec tego aktu
Gdy wracają wciąż wspomnienia to nie mogę się pogodzić
Że mimo miłości zdradziła i zaczęła zwodzić
Czy czas pokaże wszystko, że to co słyszała to kłamstwa?
Jakiegoś cwaniaka, co jest pełen wredności i chamstwa…
Nie umiem jej wyrzucić z serca jakby przeznaczeniem była
I budzącym natchnieniem w sercu moim ciągle żyła
Nie rozumiem na czym to polega, ale tak się sprawy mają
Że tacy jak ja nigdy najbliższych kochać nie przestają
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)