Dziwne światło na niebie jaskrawo granatowego koloru
Ukazało się jak z jakiegoś o kosmitach horroru
A z niego ujawnił swe oblicze demon z innego wymiaru
Był ogromny, było widać mimo niedokonanego pomiaru
Wypełznął z nieba jak z ziemi ukazują się małe robaczki
Pokryty naturalnym pancerzem, a na ramionach czaszki
Z pleców falowały mu człony zakończone kolcami
Z paszczy wylatywała zimna para wypełniona toksynami
Był cały oślizgły, miał zieloną skórę i zęby na dłoniach
Otwory z których sączyła się ślina w krwawych odcieniach
Demon zwał się Azyleus i wyglądał makabrycznie
Miał twarz powykrzywianą i czerwone oczy jak chory psychicznie
Unosząc się nad budynkami zaczął czarować, naprężyły się barki
Brzmiało to jak w różnych melodiach wirowanie wiertarki
I z rąk wypłynął strumień światła, który pół miasta spalił
Ludzi ogarnęła panika a Azyleus dalej promieniami raził
Toksyny zamieniły zwierzęta na zombie odporne na ognie piekielne
Bo to już nie były istoty śmiertelne tylko nieśmiertelne
Na niebie pojawiło się więcej świateł, pół Ziemi już opanował mrok
Bóg się patrzał z kosmosu na to i popadł w odrętwienie i szok
Ze świateł wypełzły dinozaury-mutanty latające
Opanowały naszą planetę, były ich tysiące
Inwazja zombie przejęła drugą część Ziemi aż do cieni
Aż w końcu nastała epoka wody i popękanych kamieni
Bóg patrzał i tego się nie spodziewał i się zastanawiał
Trzeba coś z tym zrobić postanowił, choć się obawiał…
Wysłał więc na te zgliszcza swojego anioła
Poleciał zataczając po wszechświecie koła
Jego skrzydła promieniały wiekuistym blaskiem
Dotarł, a gałki oczne poodpadały mutantom z trzaskiem
Powykręcane wylatywały ciągnąc za sobą unerwienie
Niczym flaki, po czym te latające stwory porozbijały się o kamienie
Zombie nie wiedziały gdzie mają iść i powpadały do oceanów
Topiąc się i wypełniając wodą aż nabrały kilogramów
Został demon trupioblady, rzucił się na anioła
Wołając: zostaw tę planetę, jej ziemia już jest goła!
Uderzał końcami członów, aż trafił boską istotę
Uśmiechnął się krzywo, myśląc, że już skończył robotę
Ale anioł zwany Astronielem nie dawał za wygraną
Wyciągnął z tyłu z pochwy miecz nie przejmując się raną
Uderzył światłem w Azyleusa, ale ten z rąk rozbłysnął promienie
I rozprzestrzenił się huk, aż zadrżały ziemia i kamienie
Bóg przyglądał się Astronielowi i myśli: co z niego za łamaga
Nie potrafi w pojedynkę pokonać tego demonicznego maga
A dwie potężne moce siłowały się w powietrzu nad ziemią
Anioł czując zbytnio zadane ostrzem bóle, które w nim drzemią
Upadł na ziemie przezwyciężony wielkiej mocy ogromem
Zamknął oczy żegnając się jak Bóg nakazał z niebiańskim domem
Gdzie trafił? Do piekła, bo jego duszę połknął zwycięzca
Wziął do rąk ciało, wyjął serce i rozkwasił na kawałki serca
cdn...
Poleciał zataczając po wszechświecie koła
Jego skrzydła promieniały wiekuistym blaskiem
Dotarł, a gałki oczne poodpadały mutantom z trzaskiem
Powykręcane wylatywały ciągnąc za sobą unerwienie
Niczym flaki, po czym te latające stwory porozbijały się o kamienie
Zombie nie wiedziały gdzie mają iść i powpadały do oceanów
Topiąc się i wypełniając wodą aż nabrały kilogramów
Został demon trupioblady, rzucił się na anioła
Wołając: zostaw tę planetę, jej ziemia już jest goła!
Uderzał końcami członów, aż trafił boską istotę
Uśmiechnął się krzywo, myśląc, że już skończył robotę
Ale anioł zwany Astronielem nie dawał za wygraną
Wyciągnął z tyłu z pochwy miecz nie przejmując się raną
Uderzył światłem w Azyleusa, ale ten z rąk rozbłysnął promienie
I rozprzestrzenił się huk, aż zadrżały ziemia i kamienie
Bóg przyglądał się Astronielowi i myśli: co z niego za łamaga
Nie potrafi w pojedynkę pokonać tego demonicznego maga
A dwie potężne moce siłowały się w powietrzu nad ziemią
Anioł czując zbytnio zadane ostrzem bóle, które w nim drzemią
Upadł na ziemie przezwyciężony wielkiej mocy ogromem
Zamknął oczy żegnając się jak Bóg nakazał z niebiańskim domem
Gdzie trafił? Do piekła, bo jego duszę połknął zwycięzca
Wziął do rąk ciało, wyjął serce i rozkwasił na kawałki serca
cdn...
Świetny :-)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna i do tego niecodzienna zajawka, z pewnością to dobry sposób na wyrzucenie złych emocji :) Podobnie jak dla mnie z muzyką. Pisz dalej!
OdpowiedzUsuń