Nie łapię rzeczywistości, nie orientuję się w tej sferze ciemnej
Jestem jak posąg, który istnieje w chmurze kamiennej
Nie może przebić swego wzroku przez te opary
I brak mu nadziei na lepsze jutro i wiary
Idę swoim torem, nie ma co losu prowokować
Tylko wytrwali zwyciężają, by sobie dziękować
Lęk jest nieodłączną częścią, ale optymalny
Żeby nie popaść w strach, który nas opęta skrajny
Jestem spięty, bo jakbym był zbutwiały to bym nie żył
Życie jest po to bym wypełniał swe cele i w nie wierzył
Posąg w kamiennej chmurze, ukryta wartość w medium wyszlifowana przez wiarę i marzenia. Obawa przed autokreacją i pytanie o jej sens. Majstersztyk.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.