Piekła Plany
Gdybym mógł Cię raz poprosić
Na herbatę raz zaprosić
Gdybym mógł cię raz ugościć
I z miłością tu nie pościć
Gdybym mógł tak bez przejęcia
Wziąć Cię raz w swoje objęcia
Gdyby to się wszystko stało
O czym serce wciąż myślało
A tak dusza wciąż widziała
Że ta ciemna moc działała
I ta dusza wciąż kochała
Lecz coś pękło i przegrała
Bóg się mylił, może wiedział
Lecz się chylił, nie powiedział
Tylko dawał mi zwątpienie
Gdy widziałem przeznaczenie
Jesteś gdzieś daleko w drodze
A ja myślami wciąż brodzę
Co mi dało zaufanie?
Tylko wpadłem w załamanie...
Tyle spraw się pojawiło
Tyle myśli mnie zraniło
Wiele sytuacji pokazało
Czy to wszystko być musiało?
Gdy to lekcja - to się lękam
I do Matki Ziemi klękam
I do nieba wzrok swój wznoszę
I tak bardzo w sercu proszę...
Pojawiły się demony
Każdy był zadowolony
Każdy wbił mi w plecy noże
Każdy śmiał się: Dobry Boże...
Załamałem się na wieki
Płacz wypełnił me powieki
I to piekło wciąż się śmiało
Leżącego dobijało
I tak czułem: wciąż kopało
I tak czułem: wciąż kopało
I tak czułem: wciąż kopało
I tak czułem: wciąż kopało
I zamknęło mnie na wielki
Oferując ból i leki
Oferując strach opieki
I na wolność pakty, czeki
I tak czytam w internecie
Jak to źle jest na tym świecie
I jak ciężko żyć normalnie
Gdy świat pędzi ekstremalnie
I ja idę jak on leci
Płynę jak wczorajsze śmieci
Nic nie wyszło w moim życiu
I tak żyję wciąż w ukryciu...
Wszystko co się wydarzyło
To się we śnie pojawiło
Już nie zdarzy się ponownie
Wszystkie te szatańskie zbrodnie
Nic przecież nie oczekuję
Żyję tylko tak jak czuję
Tylko tak jak w sumie mogę
Gdy mam też zamkniętą drogę
Piękno mego serca gaśnie
To co było to dziś zaśnie
To co było to nie wróci
To mnie w gardle trochę smuci
Jak to dobrze być samemu!
Samodzielnie bez problemu!
Samodzielnie bez miłości
Niech się spalą ludzie prości...
Niech demony się mną bawią
Niech mą krwią się dziś zadławią
Ja zaufam zawsze wszędzie
A co ma być to będzie
Niech się stanie Wola Twoja
Światło stwórcy to jest zbroja
Niech mnie wszyscy odpychają
Niech mnie jedzą, zażynają
Niech zatrują w nieprzytomne
O swoje się nie upomne
Jeśli jest więc taka pora
Wytrzymam to do wieczora
I Przeniknę przez mgłę nocy
Bez ratunku czy pomocy
Będę palił się w płomieniach
Zagryziony w zapomnieniach
W mrokach dziejów tej planety
Myśląc o sercu Kobiety
Która w coś uwierzyła
Trucizną serce napełniła
Duszę swoją pochowała
I demonom ulegała
A ja liczę więc na karmę i procesy
Bo to żartu są frazesy
Byś tu była przekonana
Że tak padłem na kolana...
I tak klękam przed Twym ego
I szanuję i tłumaczę se dlaczego
I że jestem niewolnikiem
A Ty baw się jak z lodzikiem...
Krew mą wypij, zabij serce
W strach - zabiorą obce ręce
I mnie sprzedaj na organy
To wszystko to piekła plany...
Słodkiej duszy i no serca
By przestraszył się krwiożerca
Bo on lubi gorzkie smaki
Tym wypełnia swoje braki...
A miłości wciąż się boi
Tworzy się stan paranoi
Lecz demony tak już mają
Zniszczą i zapominają...
Bo konstrukcji tutaj nie ma
Tylko ego i też ściema
Ona lubi brzmieć logicznie
Byś poczuł się fantastycznie
Ale weźmie wtem za ciuchy
Nie okaże żadnej skruchy
Atakuje słabe strony
Tak działają w Nas demony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odwiedzaj mnie częściej! :)