Aktualnie Polecany Post

Wolność jest uczciwa - wolność to prawo Uniwersum

Dlaczego nie ma miejsc dla ludzi o otwartych umysłach? Gdzie na nowo weryfikowalibyśmy się w swych pomysłach Jest za to dużo miejsc dla...

czwartek, 28 listopada 2019

Otwórzcie się na moc! Przejmując bez przejęcia...

Istnieją trzy rodzaje przejmowania się:
1.Przejmowanie się jako rozpamiętywanie, umysłowe obciążenie
2.Przejmowanie się jako przeżywanie - jako na poziomie emocjonalnym
3.Przejmowanie się jako interesowanie się, ale z racji głębszej konieczności...

Załóżmy że 1 i 3 to są bieguny, a centrum to 2.
Biorąc pod uwagę przejmowanie jako przeżywanie (2) jest to naturalne reagowanie na wszystko wynikające z rozumienia, współczucia
Przejmowanie się jako interesowanie (3) też jest naturalne, ponieważ jeżeli chce się jak najlepiej to podchodząc inteligentnie do tematu trzeba będąc przy zdarzeniach zadbać o procesy, nad którymi sprawujemy opiekę jako obserwując kierunek i faktyczny wymagany wynik działań - jest to przejmowanie się wynikające z obowiązku - naturalny aspekt ludzkich cech dot. poświęcenia.

Przejmowanie się jako umysłowe rozpamiętywanie to natomiast choroba duszy, choroba, którą można wyleczyć tylko na poziomie duszy, ponieważ na poziomie umysłu będzie to jakby próba walki...
Na poziomie duszy będzie to zgoda na to co się stało jako wybaczenie i pozwolenie temu budować naszą istotę w lekcjach wędrówki po Ziemi, by móc zgadzać się na to co się dzieje dalej jako zdarza...
A jedynie zgoda na teraz pozwala zgadzać się na życie i być w tu i teraz spokojnym i obserwującym...
Natomiast to co się zdarza jest wszechświatem, który jak wiadomo jest wiecznym procesem, wiecznym buforowaniem, strukturyzowaniem, materializowaniem, generowaniem w narodziny teraźniejszości...
Duszo Wszechświata....
Dajac trochę uwagi, dając temu duszę staje się taki ograniczony mechanizm bardziej skupiony w swoją obecność, by robić to co umie ale z większą uwagą i wdzięcznością...
Wszystko co się zdarza nie jest przypadkiem, ale też nie należy traktować tego jak obowiązek, czyli wysilać się... wszystko zdarza się bez wysiłku...a to co się zdarza ma nas w czymś uświadomić, pozwolić nam na odnalezienie w sobie tego co się zdarza, przypomnienie sobie czegoś...
Wszystko co się zdarza zbliża do głębszego zrozumienia...tego co można zrozumieć tylko wtedy, gdy się bardzo długo obserwuje, ale zrozumieć ponieważ to wszystko jest w każdym z ludzi, ale każdy z ludzi nie wie o tym, bo nie jest mu dane wiedzieć żyjąc światem.
Jednakże dusza wszechświata jest w stanie przeniknąć ludzi jako mechanizmy świata, by ożywić w ludziach potencjał, który był od zawsze możliwy, ale niedostępny...
A teraz jest dostępny, ale tylko dzięki takim ,,niebieskim" jak ja.
Każdy kto czyta co piszę, przebywa ze mną, rozmawia ze mną i pomaga mi wchodzi w głębszą świadomość i odkrywa w sobie nirwanę.

Ponieważ słowa nie są ważne, ważne jest to co ze sobą niosą, jaką treść emocjonalną...
Można gadać z każdym o wszystkim co dosłownie się ukaże w wyobraźni...
Ale istotą kryształowości jest to by dzięki rozmowie, przebywaniu i dawaniu swej duszy w ową przestrzeń rozmowy budzić w ludziach to co było przez wieki niedostępne...
By na własnym doświadczeniu dzięki temu zrozumieli z własnego doświadczenia, że wszystko jest możliwe, by zadziałali z mocą jaka tkwi w kryształowej obecności....

Otwórzcie się na moc!

Dlaczego kryształowi tego nie robią pomimo przeznaczenia?
Ponieważ nie są odważni, ta odwaga zanikła przez uwarunkowania, których nie ogarniają i są zbyt przewrażliwieni, bo mają taką naturę, która osłabia ich śmiałość. Ludzie to ignoranci bez empatii, a kryształowość gdy nie widzi empatii jako nie może z niej czytać to wtedy odrzuca to śmiałość, ponieważ zaufanie do sytuacji skupia się na tej wrażliwości, która potęguje odczucie sytuacji, która jakby obrazuje faktyczność, ale może w zbyt jaskrawym świetle, w zbyt barwnym, wielowymiarowym świetle....
Ponieważ kryształowość choćby niewiadomo w jakiejś sytuacji była musi czuć obecność każdego z poziomu emocji - musi czuć empatię innych - musi widzieć co się dzieje w innych, bo gdy się to zamyka w sobie, ogranicza się siebie w otwartym kontakcie wzrokowym, w kontakcie bycia w przestrzeni obecności to wtedy to odrzuca do takich ,,wątpliwości":
"o co mu chodzi że jest taki smutny? "
"A może potrzebujesz pomocy?"
Jak widać Kryształowi dzięki swojej wrażliwości rozumieją o wiele więcej, są bardziej ludzcy w wsłuchiwaniu się w innych, w obserwowaniu innych...
A mimo to ich przeznaczeniem jest dawać duszę w mechanizmy i w każdego kto otworzy się na ich moc.

Odwracając perspektywy....

Odwaga to wybór jako właściwe myślenie, kierowanie sobą, zarządzanie sobą, świadome kierowanie w przestrzeni jako i czasie myśląc realistycznie

Jednakże pisząc o odwadze w tym kontekście akurat hehehe..
Mam na myśli naturę ludzi, którzy tą odwagę podcinają ponieważ racjonalizują wszystko jako wiedzą najlepiej
Można przytoczyć tu stwierdzenie:
,,Każdy ponad każdym"

Ludzie mają tendencję testować innych, ale zastanawia mnie... po co ktoś żyje skoro nie szanuje życia innych?
Ludzie żyją z takim ,,nie wypracowanym" podejściem, bardzo bezrefleksyjnym...

Odwaga jest dla mnie śmiałością, gdy można się czuć swobodnie w braniu odpowiedzialności za własne życie i kontrolowaniu siebie

Natomiast ta śmiałość jest paraliżowania przez bezduszność, ślepość, zadufanie, bierną agresję...
Mnie to jakoś przytłacza na tyle że ta śmiałość traci wewnętrzną swobodę by być radosnym i móc odwagę traktować jako naturalny aspekt, naturalny przywilej...

Odwaga kontrastuje się z bezsilnością przez co mam mieszane uczucia, śmiałość traci sens....
Odwaga zostaje jako dalsze dążenie do lepszego, ale z boku społeczeństwa...
Bo społeczeństwo jest takie ,,ciemne"

Czarno białe...

Jednak w kontekście tego co napisałem przyznaję tym ludziom rację, ufam temu, że to jest ich życie, a problem zauważam w sobie, gdyż to ja widzę ich ciemność, a nie oni moją jasność...
Moja jasność ich oślepia jeszcze bardziej, powoduje jeszcze bardziej jakieś niewiadome nastawienie lol

A najgorsze jest to że gdy widzę innych co też mają tak sobie... To włącza mi się takie krytyczne myślenie, czego bardzo nie lubię...
Nie lubię oceniać...
Lubię płynąć....

Jak to pogodzić...
Płynąć, być światłem...
Widząc siebie w czymkolwiek, wykazując profesjonalizm
A mimo to... Nikt inny mnie tam nie widzi

W sumie zastanawiam się czasem czy kiedyś ktoś mnie zauważy

I dlatego śmieję się
Na głos...
Wszystkim...

Ale póki co jest cisza 🙂

Kiedyś było głośno, później była cisza, później znów jakoś głośno.... i znów cisza...
No trzeba być sobą
Trudno...
Wszystko jest jakie jest
Trzeba to przeżyć

Każdy płynie
Czyta może jakieś książki
Może żyje w jakiejś idei
Lub gdzieś dotarł dzięki systematyczności...

Ja póki co działając dla lepszego dobra dotarłem do momentu w którym wszystko mi jedno..
Choć dalej działam
To wieczny bezsens mnie przepełnia swym mrokiem - bo ten świat póki co zaoferował mi głównie ,,nic szczególnego"

Oczekuję czegoś więcej...

Dlatego staram się dalej...

Gubię w tym pasję, bo jak ją mieć przy tak głębokim odczuwaniu bezsensu...
Ale bez pasji też ani rusz...
Trzeba na nowo brać odpowiedzialność, działać jak mistrz i współpracować żyjąc w tym co jakoś ,,rezonuje" jako i żyjąc ku temu co jest możliwe...

Czy Ci sie chce czy nie - w obu przypadkach mijasz sie z prawdą
Po prostu działaj, działaj, działaj, działaj!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odwiedzaj mnie częściej! :)