Aktualnie Polecany Post

Wolność jest uczciwa - wolność to prawo Uniwersum

Dlaczego nie ma miejsc dla ludzi o otwartych umysłach? Gdzie na nowo weryfikowalibyśmy się w swych pomysłach Jest za to dużo miejsc dla...

niedziela, 5 kwietnia 2020

Demony, które niszczą wiarę nadzieję i miłość

Tacy ludzie jak moja matka niszczą całe społeczeństwa...
Nie liczyło się dla niej życie a tylko pieniądze i egoistyczna walka z rodziną i bliskimi by mieć własne niezależne egoistyczne zbudowane na ,,trupach własnych tożsamości", niewolnikach i aniołach szczęście...
Może bym z nią nie mieszkał do tego czasu, a bardzo chciałem od niej uciec tylko zbyt wiele przeszkód stanęło na drodze do tego celu - wychowawczyni w szkole która robiła pod górkę całej klasie a mnie totalnie nienawidziła...
Miasto Kalisz, które w ogóle lekceważyło a nawet śmiało się że zwracam się z szczególną niesprawiedliwością, która zniszczyła mi wiele lat nastoletniej codzienności...
Te wszystkie demony o oczach nieludzkich - przesyconych agresją i bezczelnością, które trują ludzi słabych, by im służyli spowodowały moją depresję, bezsilność...
Bo moja zaawansowana dusza nie potrafiła się z tym pogodzić, a ten konflikt trwający kilkanaście lat spowodował we mnie wiele cierpień i stresu, a przecież jestem stworzony do tego by beztrosko współodczuwać co piękne i się tym cieszyć...
Ponieważ moja zaawansowana dusza zawsze wiedziała co jest zdrowe, dobre i właściwe...
Nie mogłem się w pełni realizować gdyż mój potencjał był podcinany, nie był współodczuwany, a chciałem mieć szansę, by jeszcze jakoś wszystko poukładać... Zrobić prawo jazdy, nie oszaleć w tym konflikcie...
A teraz jestem pojechany wszystkim co tylko możliwe....
Wyostrzony na maksa jak Piła mechaniczna w rękach Punishera
Gdyby tylko wychowawczyni była w porządku..
Gdyby tylko pedagog była poważna...
Gdyby tylko psycholog była bardziej doświadczona...
A miasto Kalisz przyjrzało się co tu się dzieje, jaka tragedia młodzieńca...
Ale nikt mi nie pomógł...
Efekty mogły ustępować, ale źródło moich cierpień bawiło się mną...
A teraz jestem....
I nie czuję się tym zatruty...
Czuję że się narodziłem...
Jak mam na imię, jaką mam tożsamość, co mam robić...
Wiele pytań z którymi właśnie jestem zaskakuje mnie, a mam dwadzieścia cztery lata...
Czy w tym wieku można zacząć od nowa z dala od demonów, które zniszczyły życie, gdzie uratowała mnie tylko świadomość, w której wiara nadzieja i miłość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odwiedzaj mnie częściej! :)