Aktualnie Polecany Post

Wolność jest uczciwa - wolność to prawo Uniwersum

Dlaczego nie ma miejsc dla ludzi o otwartych umysłach? Gdzie na nowo weryfikowalibyśmy się w swych pomysłach Jest za to dużo miejsc dla...

czwartek, 31 października 2019

Od nowa - kolejny dzień

Przygotowując się w nieznane, mając cele na uwadze
Obserwuję układając puzzle, myśląc ciągle o rozwadze
Koncentruję się, by teraźniejszość wzbiła się w nieskończone
Nie oczekuję, a reaguję na to co ma być po prostu zrobione
Uczucia dyskomfortów są jak hamujące wątpliwości
Bo ryzyko zdaje się mnożyć przez problemów zawiłości
Nie mam wpływu na nie, więc zostaje mi zaakceptować
Tak jak chory, który musi umrzeć - bo nie można go uratować
Jest to taka niewiadoma, niepokoi uporczywie
Trzeba ją ukochać i do końca zachowywać się życzliwie
Choć nie daje zapomnieć o sobie ten ucisk niekomfortowy
Żyć muszę z tym dopóki jestem z nim i dopóki widok kolorowy...

Błędne koło trwa już wiele lat, ludzie są wciąż zepsuci
Czemu nie szukają naprawy, serce każdego melodie nuci
Która rozpala życia pochodnie, odsłaniając ciemności
By żyć wolnością i społecznością w rozsądku i radości...

Inaczej wszystko sobie wyobrażałem, wiecznie to przeżywam
Bo jakiś proces kary wiecznie tu odbywam
Dlatego lepiej śmiać się niż pogrążać i smucić
Bo takie uleganie może dołować i życie ukrócić
Lepiej nawet nie zwracać uwagi, lekceważąc te sztuczności
Zostawić w spokoju i cieszyć się z takiej jaka jest - wolności...
Nie mam wpływu na to, że tak wszystko postrzegam
I przeżywam swoim życiem i tak wciąż przegrywam, ulegam...
Dla mnie to nie jest sukcesem chwilowe wyzwolenie
Gdy w powietrzu wisi już następne więzień przedstawienie
Choć to nie przeszkadza, gdy tylko mam kontrolę nad sprawami
Dzięki którym mogę zmagać się z systemu założeniami
Tylko kiedy znajdę swoje miejsce, gdzie takowe się znajduje?
Jestem jak duch, który w tej wieczności podróżuje
I szukam w końcu możliwości, by stworzyć swoje życie
Bo jaki sens ma żałować tego, że przyśniło mi się bycie...

Błędne koło trwa już wiele lat, ludzie są wciąż zepsuci
Czemu nie szukają naprawy, serce każdego melodie nuci
Która rozpala życia pochodnie, odsłaniając ciemności
By żyć wolnością i społecznością w rozsądku i radości...

Uderzam wciąż na nowo, by stworzyć tu życie swoje
Ale nie da się, system bezwzględny wobec tego jakie dążenia moje
A powinna być tu możliwość swobodnej spontaniczności
By każdy mógł tworzyć swoje nie bacząc na zależności
Czemu podlegamy szaleńcom, którzy podkręcają skalę nienawiści
Gdy pod sobą mają aniołów, którzy tacy uczynni, czyści...
Wokół kłamstw wielkie zamieszanie - zamierzenia
I jak każdy ma funkcjonować w strukturach tego więzienia?
Gdy zamiast uczciwie kierować to powstają takie wrażenia
Że to funkcjonuje, gdy ktoś bogaty nadaje temu swoje znaczenia
Jeżeli często zaufanie jest marginalne wobec obowiązku
Bo liczy się interes, by imaginować iluzje systemowego związku
Na nic faktyczność natury tego co wszechobecne, wyraźne
Idee wciąż miażdżą w nieporozumień sytuacje pokaźne
Gdy dzieją się na każdym szczeblu takie dyktatury
Że człowiek nie zna przyczyn tego, a dostrzega jakiej jest natury
Daj mi moc, by lecieć, by ujrzeć, że liczy się indywidualność
Moc która wypełni mnie w sprawności skrajność
Daj siłę, by sprostać ludziom, którzy wyznaczają warunki
Bym mógł mieć wpływ na manipulujące mną sznurki
Chcę jak Herbert iść wyprostowany pośród zamieszania
Które nie ma dla mnie uśmiechu, a jedynie rozczarowania
Lecieć jak orzeł, by chwytać ofiary, czuć, że dzieją się czary
Gdy często wrażenie mam, że odbywam jakiś proces kary
Wolałbym by szczęście zapukało do ziemskiej krainy
By ludzie poczuli jakiej natury są moje rozkminy
I byśmy mogli uruchomić procesy, które sprawiedliwość przywrócą
Naturalnym rozsądkiem i wybaczeniem, które nie skłócą
By empatia przeszywała nas w jedności i szacunku, akceptacji
Bo dzielenie na autorytety to co święte zmusza do prowokacji...

Błędne koło trwa już wiele lat, ludzie są wciąż zepsuci
Czemu nie szukają naprawy, serce każdego melodie nuci
Która rozpala życia pochodnie, odsłaniając ciemności
By żyć wolnością i społecznością w rozsądku i radości...

Idę na górę, małymi krokami, rozważnymi manewrami
By śnić, wyobrażać sobie i żyć jaśniejszymi kolorami
To jest sens przewodni, by tam latać ponad podziałami
Utrzymywać się, nie spadać, wytrwale szybować skrzydłami
Spokojnymi ruchami idę, a wiatr przeszywa mroźnymi latawcami
Czym wyżej tym zmagam się z potężniejszymi wrażeniami
A wiatr wciąż całuje się lodowymi ustami z moimi zmysłami
Trzyma mnie za rękę, by prowadzić na taniec z temperaturami
Idę, a ta podróż będzie długa, szczyt sięga ponad chmury
Niebo zdaje się z pomarańczy wchodzić w kolor purpury
Nie ma sensu odliczać ile będzie trwać wędrówka tym kierunkiem
Liczy się tylko, by przedzierać się pagórek za pagórkiem
Te małe wyzwania budują piramidę mojego sukcesu
To droga bez powrotu, to wędrówka na szczyt bezkresu...
Gdy dotknę powierzchni zakończenia mej pogoni
I obrócę się ku niebu zostawiając dół w mglistej toni
Wtem bezkres stanie się otwarty, potencjał nieskończony
Po to jestem, by odlecieć jak ptak z klatki chmur wyzwolony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odwiedzaj mnie częściej! :)